niedziela, 28 kwietnia, 2024
Aktualności

Wielka Środa


Jakże go rozumiem, tego Judasza… Jak do nas podobny! Ambitny, rzutki, przedsiębiorczy, kreatywny. Nigdy nie traci głowy: chłodny i rzeczowy. Potrafi okiełznać emocje. Analityk o dobrym smaku. Znawca giełd, światowych trendów, jak też aktualnych kursów walut. (Jedynie on znał cenę perfum, które Maria wylała na stopy Jezusa. Gdyby te zmarnowane 300 denarów zainwestować w obligacje…). I przekonany, że nikt go nie docenia. To stąd ten kiełkujący powoli, złowrogi plan.

***

Na krótko połączyło ich spojrzenie, gdy przy wspólnym stole dzielili się chlebem. W zagęszczonych trzech zdaniach zawarła się porcja grozy, jakiej Steven King nigdy nie wymyśli: „Jeden z was mnie zdradzi”. „Ja, Panie?”. „Tak, ty”. Wtedy, wzburzony i pewny swych racji, nie wierzył jeszcze, że może umrzeć. Gdy już kołysała się obciążona pod jego ciężarem gałąź nie mógł uwierzyć, jak można było tak żyć…

Może nie potrafił, wstydził się kochać, wzruszać się i zachwycać. Uważał, że nie wypada przytulić żony, wziąć dzieci na kolana. Chodzących do świątyni miał ze leni, darmozjadów i głupców marnujących czas. Nie rozumiał, że w rodzącym się chrześcijaństwie, że w całym życiu, tak naprawdę wszystko jest inaczej. Nie chodzi wcale o to, by mieć, dorobić się, zgromadzić, ale żeby opuścić, z klasą pozostawić. Wszystko. Młodość, przyjaciół, zdrowie, życie nawet… Zdobyć wolność od rzeczy, miejsc, ludzi, od siebie samego. Że tu błogosławieni są łagodni i pokorni, prześladowani dla sprawiedliwości i ci, co mają czyste serce. Szczerze zachwyceni Bogiem, który zrobił tak samo – „ogołocił samego siebie i stał się sługą ludzi”.

W te dni uświadamiamy sobie, że warto, zamiast danych do CV, zbierać głupstwa: osuszone łzy, wzbudzone uśmiechy. Kolekcjonować słowa pełne wzruszeń, życiorysy, w które udało się wpisać pokój. Bo każdego dnia rośnie w tobie drzewo. Podlewasz je swoimi decyzjami, ogrzewasz miłością, pieścisz wiatrem dobra. Co z niego wyrośnie? Z tego drzewa życia. Stół dla twoich wnuków? Polana na ognisko, które ogrzeje zmarzniętych? Krzyż na nieskończoność? Czy tylko złowrogi wicher zakołysze o zmierzchu obciążonym, suchym konarem?

Ten cień za oknem to, nieśmiały jeszcze, anioł zmartwychwstania. Czeka, by cię dotknąć swoimi skrzydłami.

(Tekst: ks. prof. Arkadiusz Wuwer)