Wyprawa do Katowic
Kolejny dzień naszej przygody pt. „Ferie” to wyjazd do Katowic. Tu zaczęliśmy od żywej szopki przy klasztorze oo. Franciszkanów w Panewnikach. Tylko osioł nie miał dziś ochoty z nami gadać i wciąż uparcie tkwił w roku stajni. Na brak humoru nie mogły jednak narzekać świnki wietnamskie, które w sumie nie jest pewne czy były w stajence przy Jezusie, ale tu fikały koziołki i goniły się po całym chlewiku.
Alpaki
natomiast bez najmniejszego zawahania jadły nam z ręki… Radochy i
śmiechu było co nie miara. Gdy jednak weszliśmy do Bazyliki Panewnickiej
umilkły już nasze głośne chichoty, tu obecny był żywy, prawdziwy Jezus,
więc i my staraliśmy się być bardzo grzeczni. Historię szopki, tej
olbrzymiej, opowiadał i oprowadzał bardzo sympatyczny brat Karmel. Potem jeszcze szlakiem szopek przeszliśmy do klasztoru Sióstr Służebniczek a w następnie była herbatka i co nieco na ząb.
Takie bogate przedpołudnie
było jednak tylko wstępem do tego, co miało się dziać dalej… wszyscy
bowiem już z niecierpliwością oczekiwali wypadu do Spodka na łyżwy… Tu
czekała nas godzina niesamowitej zabawy na tafli lody prawdziwego
lodowiska, na którym rozgrywane są mecze hokeja. Wielkie brawa za odwagę
i niezwykłe umiejętności dla tych większych ale szczególnie tych najmniejszych naszych dzieciaków. Szło nam naprawdę ekstra!!!
Po
niezłym wysiłku na lodzie czekał nas obiad i na koniec jeszcze wizyta w
muzeum misyjnym oo. Franciszkanów, znów w Panewnikach. Ale tu nie
sposób cokolwiek pisać, to naprawdę trzeba zobaczyć na własne oczy i
poczuć swoimi zmysłami.
Wszystkim dziś gratulujemy wytrwałości i czekamy na Was już jutro ;D